Ślub tej samej płci? Tak da się! To pierwszy, tak „niezwykły” ślub w mojej karierze, ponieważ było to święto dwóch niezwykłych Panów. To był ślub ekspresowy. Panowie odezwali się do mnie dokładnie w święta wielkanocne z informacją o czerwcowych zaślubinach. Adrenalina? Pewnie moje serducho przyspieszyło, jak tylko dowiedziałam się o możliwości pomocy w organizacji ślubu jednopłciowego.
Czym Panowie się wyróżniali w porównaniu do innych moich Par? Płcią oczywiście, jednak zachwyciło mnie podejście do organizacji. Podział obowiązków, szybkie decyzje – to właśnie atuty organizacji uroczystości z mężczyznami. Choć, aby żadna Panna Młoda nie czuła się urażona po prostu wiem, że my kobiety zastanawiamy się czasem ciut dłużej. Analizujemy czasami sprawy, które są mniej istotne, zamiast skupić się na konkretach. Choć detale oczywiście są ważne, czasem stanowczość w decyzji jest złotym środkiem.
Takiego ślubu jeszcze nie było! Wielkość dekoracji przebiła moje najśmielsze oczekiwania. Kwiaty giganty, ręcznie robiona piwonia, będąca pięknym tłem stołu prezydialnego. Blask świec, półmrok w końcu magazyn cukru czy sala wysłodków to idealne miejsce na stworzenie tak niezwykłego, nawet lekko mrocznego charakteru. Tego dnia królowało złoto, czerń i biel.
Ślub humanistyczny- czyli?
Ślub humanistyczny w skrócie to ceremonia zawarcia małżeństwa, która odbywa się poza tradycyjnym obrzędem kościelnym lub cywilnym. Często z pełnym indywidualnym podejściem do pary młodej i ich wartości. Jest to forma ceremonii, która nie jest związana z żadnym wyznaniem religijnym ani formalnym aktem cywilnym, ale z osobistymi przekonaniami i filozofią życia. Często spotyka się połączenie ślubu cywilnego wraz z humanistycznym, aby po prostu nadać indywidualnego charakteru całej ceremonii, wydłużyć jej czas, ponieważ sam ślub cywilny trwa maksymalnie 15 minut, przy uroczystości humanistycznej może trwać nawet do godziny. Na taką formę zaślubin zdecydowali się właśnie chłopacy, niezwykle wzruszające, ponieważ zaangażowana w uroczystość zaślubin była cała rodzina i przyjaciele.
Plan na TIP TOP
Ślub jak z bajki, śmiało mogę tak go nazwać. Przygotowania rozpoczęliśmy od samego rana, w niezwykłym obiekcie jakim jest Cukrownia w Żninie. Każda minuta ceremonii zaślubin była dokładnie zaplanowana. Dźwięk smyczków, wejście małej dziewczynki z obrączkami było tak wzruszające, aż mnie samej kręciła się łza w oku. Głównym tematem ceremonii zaślubin była uniwersalność miłości. Idealnie pasujący motyw tak naprawdę do każdej Pary, czy to homo czy heteroseksualnej. Jednakże sama ceremonia była bardzo spersonalizowana, intymna w końcu najbliższe osoby opowiadały o życiu naszej Pary Młodej. A co do harmonogramu mieliśmy zaplanowane m.in. przejście Gości między dwoma budynkami oczywiście w określonym czasie, nagrywanie dronem, kierunki przejść i rozmieszczenie kamer – przyznam, że tak szczegółowego scenariusza dnia ślubu nie miałam dawno. W dużej mierze informator w postaci strony internetowej czy gazetka rozmieszczona w każdym pokoju pomogły Nam w doinformowaniu Gości o planie dnia.
Wesele niczym sztuka teatralna
Blask świec, półmrok na sali, w tle głos Piotra Fronczewskiego zapowiadającego nową historię – tak właśnie powitali Panowie swoich Gości „Witajcie w naszej bajce”. Mocne wejście chłopaków na salę, wywołało ogromną ekscytację wśród Gości. U mnie natomiast w tym momencie pojawiła się mała trema, ponieważ każda sekunda miała ogromne znaczenie. Ustawienie reflektorów, głośność muzyki, doświetlenie sali, choreografia – niczym premiera nowej sztuki teatralnej, a ja w roli reżysera. Ta sztuka była wygłoszona w wielu językach. Wśród Gości znaleźli się m.in. Panowie z Meksyku, w przepięknych stylizacjach, z ogromnymi wachlarzami, którymi wachlowali prawie całe wesele. Mówiąc o weselu międzynarodowym, każdy stolik miał nazwę konkretnego Państwa, w którym Młoda Para miała przyjemność spędzać wakacje. Ponadto, pod każdym podtalerzem każdy Gość mógł znaleźć zdjęcie Panów z tego właśnie kraju. Zdjęcia były formą księgi Gości – każdy kto znalazł zdjęcie miał napisać coś od siebie, a następnie umieścić to w specjalnym pamiątkowym albumie.
Wielkim punktem programu oprócz tortu oczywiście był pierwszy taniec. Wspólna choreografia z przyjaciółmi, przepiękny układ samych Panów, przypominający perfekcyjnie odegrany musical. Ten dzień minął szybko, zdecydowanie za szybko. Na szczęście mogę wracać do niego oglądając zdjęcia czy film… Dziś wiem, że nie ma rzeczy nie możliwych, a miłości nie ma granic. Jeśli chcemy celebrować piękne dni z bliskimi, nic nie powinno nam stać na przeszkodzie.
fot. Sunsetstory